środa, 2 października 2013

Azjatycka pomidorowa + pierwszy raport z Auckland

Jako, że pewnie wiecie, że studiuje aktualnie w Auckland (jak nie wiecie to znaczy, że musicie polubić profil na fejsie!) to postanowiłem też tu napisać trochę moich obserwacji. Zacznijmy od notki historycznej...
Doleciałem na miejsce 17 września z niewiele ponad 2.000 nowozelandzkich $, jakoś dotarłem do mieszkania w którym miałem sie zagnieździć. Cóż, na miejscu okazało się, że ch*uj oszustwo i za 185$/week nie miałem wliczonego internetu a do tego zakaz alko w budynku pod groźbą $200 kary, za inne przewinienia średnio po $500. Rok się zaczął, narzekałem trochę w admininstracji szkoły gdzie to ja, królewicz muszę mieszkać. Nagle typ z biurka obok spytał czy szukam chaty, odpowiedź twierdząca, czy przeszkadza mi mieszkanie z ludźmi z Filipin, odpowiedź przecząca i jakoś tak z dupy wyszło, że tego samego dnia mieszkałem już z 5 Filipińczykami, 3 dziewczynami i 2 klientami. Na początku nie byłem przekonany bo starsi, bo azjaci no ale 150$/week + max 10$ na prąd i nieograniczony internet mnie kupiły. Ale już po dniu ich na prawdę polubiłem, śmieszne towarzycho w domu, mówią po angielsku i czasem "filipińsku" (nie wiem nawet co to za język). Nim zaczęła mi się szkoła to dużo chodziłem po mieście lub cokolwiek, żeby zabić czas, nude i przygnębienie z powodu moich warunków... mam trochę zdjęć porobionych - a, że nie chce mi się ich wrzucać na bloga, bo to zajmuje trochę czasu, to macie je TUTAJ!!!
Teraz już ogarnąłem, gdzie, co kupować, co pić, co jeść i wiedzie mi się dobrze. W piątek znowu idę na próbę do restauracji, więc znalezienie pracy to kwestia maksymalnie tygodnia.

Jeśli tl,dr (too long, didn't read) - jest zajebiście! ;)





Wracając do zupy, bo pewnie w większości tu przychodzicie po przepisy lub z czystej kurtuazji, żebym nie był smutny, że nikt nie czyta moich wypocin ;))
Przepis znalazłem na necie, dopasowałem do składników (a raczej ich braku) w mojej szafce i tak to wyszło. Na fejsie mówiliście, że chcecie więcej dań szybkich - macie szybką zupę, chcecie szybkie danie- to dowalcie sobie więcej makaronu. Przygotowanie i zjedzenie pełnej michy nie zajęło mi więcej niż 15 minut więc spokojnie można to danie nazwać błyskawicznym, nie?

Składniki :
-400g (1 puszka) pokrojonych pomidorów
-1,2l mocnego bulionu (najlepiej wołowego)
-3 łyżki imbiru posiekanego w kosteczkę
-2 łyżki sosu sojowego
-2 łyżeczki cukru

Przygotowanie :
1) Zagotować bulion, dodać pozostałe składniki, zagotować ponownie.
2) Gotować na małym ogniu jakieś 3 minuty. Doprawić do smaku solą i sosem sojowym.
3) Podawać z makaronem ryżowym i dodatkowymi "zapałkami" z imbiru. Można przystroić chiffonade'ą ze szpinaku (ja użyłem bok choy, ale z doświadczenia wiem, że w PL o to ciężko). Można podostrzyć też smak używając chilli.

A nie mówiłem, że proste?! ;)

1 komentarz: