Wszystko zaczęło się od wizyty w azjatyckim markecie, dostawałem oczopląsu na przemian z bólemdupy z powodu wielkiej ilości nieznanych mi produktów i brakiem napisów w językach, które znam lub chociaż mógłbym się cuś domyśleć - wszędzie chińskie "krzaczki". Przy każdej wizycie kupowałem sobie jedną puszkę napoju od firmy Foco, która robi je w dziwacznych smakach - woda z młodego kokosa z kawałkami miąższu, sok z mango, liczi, paw-paw'a, trzciny cukrowej i "cośtam de basil", co wygląda jak malutka ikra rozbełtana w wodzie (co nie zmienia faktu, że jest dobre, choć za słodkie). Podczas ostatniej wizyty kupiłem ten oto "tajski drinki herbaciany" i usiadłem z wrażenia. Zrobiłem zdjęcie puszki, żeby nie zapomnieć co piłem i poleciałem do domu szukać receptury na ony drink. Trochę mi to zajęło, bo dużo przepisów było w stylu "dodaj mieszanke thai tea" itp itd. Gówno. Tak, czy inaczej, oto przepis na napój parzony, a następnie mrożony, który powalił mnie na kolana (w sumie to na dupsko, bo siadłem z wrażenia, a nie klęknąłem) Na zdrowie!
czwartek, 31 października 2013
wtorek, 29 października 2013
Sałatka w 7 minut: z makaronem i tuńczykiem
Miałam teraz napisać przepis na sałatkę "żółtą" z ananasem, ale przypomnialam sobie, że już znacie na nią przepis. Przypomniała mi się więc ta makaronowa i stwierdziłam, że w sumie może wam się spodobać. Jest to kolejna sałatka 'w 7 minut', ale jeśli doliczyć czas gotowania makaronu to wyjdzie dłużej. Z drugiej strony jeśli odjąć to przygotowanie jej zajmuje maxymalnie 3 minuty.
Bardzo polecam na imprezy!
Jest jej dużo, jest całkiem niezła (komplementowana w szczególności pod wplywem alkoholu), a składniki zwykle znajdują się już w waszej kuchni!
Bardzo polecam na imprezy!
Jest jej dużo, jest całkiem niezła (komplementowana w szczególności pod wplywem alkoholu), a składniki zwykle znajdują się już w waszej kuchni!
poniedziałek, 28 października 2013
Łosoś po kajuńsku (+ marynata do białych mięs i ryby)
Dziś robiliśmy taką pysznotę, robi nie na prawdę przyjemnie a połączenie smaków jest idealne. Pieczony mięciutki łosoś z chrupiącą skórką i kwaskowata sałatka z surowej cukinii. W teorii to entree czyli "danie wejściowe", nieduże. Ale spokojnie z moim (już) powiększonymi porcjami najecie się na obiad.
sobota, 26 października 2013
Sałatka z surowej cukinii
Prosta sałatka, idealna do ryby. Zdjęcie mam niestety z zajęć więc pełnego dania - łososia po kajuńsku z sałątką z cukinii, ale nie o zdjęcie tu przecież chodzi najbardziej ;)
piątek, 25 października 2013
Tort ananasowo-borówkowy
We wtorek były urodziny mojej host mum, więc w poniedziałkową noc po upieczeniu ciasteczek (na które też będzie przepis) zrobiłam ciasto. Tak jak kombinacja makaron+mięso+sos=najłatwiejsze, dobre danie tak biszkopt+krem+owoce=najłatwieszy, dobry tort. Nasłuchałam się wielu pochwał, więc dzielę się z wami przepisem. Nic skomplikowanego, ani czasochłonnego, a rezultat.. cóż, sami musicie sprawdzić ;)
środa, 23 października 2013
Szybki omlet na słodko
Pewnego dnia jadłam rano właśnie ten omlet i pomyślałam, że przecież nie każdy robi taki sam omlet, a tym bardziej, jeśli chodzi o dodatki. Dlatego postanowiłam się z wami podzielić prostym przepisem na to pyszne śniadanko.
wtorek, 22 października 2013
Sos pomidorowy (do pizzy)
poniedziałek, 21 października 2013
Różowy&Żółty Koktajl
Ostatnio koktaj to moje codzienne drugie sniadanie. Po pierwsze bardzo szybki do przygotowania (pod warunkiem, ze masz blender) po drugie pyszny, po trzecie bardzo zdrowy. (Ponoć najzdrowsze są te zielone, ale zacznę od tych...) Wiadomo nie kazdy ma czas przyjmowac dziennie 5 porcji owocow, wiec wystarczy poswiecic 5 min na zrobienie koktajlu i zabrac do pracy, albo popijac siedzac przy komputerze.
piątek, 18 października 2013
Kurczak w sosie sojowym z ziemnaczkami
wtorek, 15 października 2013
Superproste muffinki ♥
Dzisiaj w wolnym czasie stwierdzilam, ze dawno nic nie pieklam. A na muffinki zwykle wszystko jest w kuchni wiec dziele sie z wami tym prostym i szybkim przepisem :)
sobota, 12 października 2013
Ruskie naleśniki
Nie, nie chodzi tu o tak zwane bliny. Chodzi po prostu o naleśniki z farszem jak z pierogów ruskich, podpieczone ze skwarkami i podane z zimną kwaśną śmietaną. Jak ktoś jest fanem ruskich pierogów to to danie jest nawet lepsze! <3
czwartek, 10 października 2013
Spaghetti alla studente
Po tytule można się już domyśleć, że to spagetti budżetowe - studenckie. Krzywdą dla kuchni włoskiej byłoby to nazywać jakoś inaczej ;)
Do rzeczy - jest tanie w przygotowaniu, nie wymaga zbyt wielu składników ani też umiejętności przekraczających średnie zdolności psychomotoryczne osób niedotkniętych żadnymi chorobami tego układu. Przygotowanie zajęło mi jakieś 20-25 minut z czego najwięcej zajęło mi robienie pulpetów. Za zdjęcia z góry przepraszam (choć wcale nie muszę) ale robiłem je z rana przed zajęciami na pelnym pośpiechu. A więc...
wtorek, 8 października 2013
Krokiety z młodą kapustą i...
Jeśli chodzi o ilość składników to niestety nie będę zbyt dokładna, bo wszystko robiłam 'na oko'.. musicie uwierzyć w swoje zdolności kulinarne ;)
niedziela, 6 października 2013
piątek, 4 października 2013
Wiosenna zupa na jesień
Zawsze lubiłam zupy z młodą kapustą, więc w końcu postanowiłam zrobić swoją. Ku mojemu zdziwieniu był to całkowity sukces, bo wybredna Poppy zjadła prawie cały talerz!
środa, 2 października 2013
Azjatycka pomidorowa + pierwszy raport z Auckland
Jako, że pewnie wiecie, że studiuje aktualnie w Auckland (jak nie wiecie to znaczy, że musicie polubić profil na fejsie!) to postanowiłem też tu napisać trochę moich obserwacji. Zacznijmy od notki historycznej...
Doleciałem na miejsce 17 września z niewiele ponad 2.000 nowozelandzkich $, jakoś dotarłem do mieszkania w którym miałem sie zagnieździć. Cóż, na miejscu okazało się, że ch*uj oszustwo i za 185$/week nie miałem wliczonego internetu a do tego zakaz alko w budynku pod groźbą $200 kary, za inne przewinienia średnio po $500. Rok się zaczął, narzekałem trochę w admininstracji szkoły gdzie to ja, królewicz muszę mieszkać. Nagle typ z biurka obok spytał czy szukam chaty, odpowiedź twierdząca, czy przeszkadza mi mieszkanie z ludźmi z Filipin, odpowiedź przecząca i jakoś tak z dupy wyszło, że tego samego dnia mieszkałem już z 5 Filipińczykami, 3 dziewczynami i 2 klientami. Na początku nie byłem przekonany bo starsi, bo azjaci no ale 150$/week + max 10$ na prąd i nieograniczony internet mnie kupiły. Ale już po dniu ich na prawdę polubiłem, śmieszne towarzycho w domu, mówią po angielsku i czasem "filipińsku" (nie wiem nawet co to za język). Nim zaczęła mi się szkoła to dużo chodziłem po mieście lub cokolwiek, żeby zabić czas, nude i przygnębienie z powodu moich warunków... mam trochę zdjęć porobionych - a, że nie chce mi się ich wrzucać na bloga, bo to zajmuje trochę czasu, to macie je TUTAJ!!!
Teraz już ogarnąłem, gdzie, co kupować, co pić, co jeść i wiedzie mi się dobrze. W piątek znowu idę na próbę do restauracji, więc znalezienie pracy to kwestia maksymalnie tygodnia.
Jeśli tl,dr (too long, didn't read) - jest zajebiście! ;)
Doleciałem na miejsce 17 września z niewiele ponad 2.000 nowozelandzkich $, jakoś dotarłem do mieszkania w którym miałem sie zagnieździć. Cóż, na miejscu okazało się, że ch*uj oszustwo i za 185$/week nie miałem wliczonego internetu a do tego zakaz alko w budynku pod groźbą $200 kary, za inne przewinienia średnio po $500. Rok się zaczął, narzekałem trochę w admininstracji szkoły gdzie to ja, królewicz muszę mieszkać. Nagle typ z biurka obok spytał czy szukam chaty, odpowiedź twierdząca, czy przeszkadza mi mieszkanie z ludźmi z Filipin, odpowiedź przecząca i jakoś tak z dupy wyszło, że tego samego dnia mieszkałem już z 5 Filipińczykami, 3 dziewczynami i 2 klientami. Na początku nie byłem przekonany bo starsi, bo azjaci no ale 150$/week + max 10$ na prąd i nieograniczony internet mnie kupiły. Ale już po dniu ich na prawdę polubiłem, śmieszne towarzycho w domu, mówią po angielsku i czasem "filipińsku" (nie wiem nawet co to za język). Nim zaczęła mi się szkoła to dużo chodziłem po mieście lub cokolwiek, żeby zabić czas, nude i przygnębienie z powodu moich warunków... mam trochę zdjęć porobionych - a, że nie chce mi się ich wrzucać na bloga, bo to zajmuje trochę czasu, to macie je TUTAJ!!!
Teraz już ogarnąłem, gdzie, co kupować, co pić, co jeść i wiedzie mi się dobrze. W piątek znowu idę na próbę do restauracji, więc znalezienie pracy to kwestia maksymalnie tygodnia.
Jeśli tl,dr (too long, didn't read) - jest zajebiście! ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)