Nie pierwszy i nie ostatni raz zdarzyło mi się tak, że bardzo chciałem
coś zrobić ale brakowało mi na przykład magicznej pasty chilli '고
추장' "goczjudzang" no i za późno się ogarnąłem z marynowaniem więc nie
marynowałem bo siłownia, a plecy same się nie zrobią ;) Przepis na samo
kimczi, który dostałem od babci Iriny (если это читаешь дорогая, тебе
очень спасибо за реципт, кимчи полный пиздец!), znajomej z kadry Rosji z
koreańskimi korzeniami wyszedł mi troszkę za ostry bo dawałem
granulowany czosnek z lenistwa więc musiałem czymś złagodzić smak. Oto
jak wyszło :
Składniki (2 porcje) :
-400g kimczi
-200g wieprzowiny (1 polędwiczka)
-1 duża biała cebula
-1 łyżeczka płatków chilli
-pół łyżeczki imbiru
-1 płaska łyżka cukru
-1 łyżka oleju sezamowego
-1 łyżeczka sosu rybnego
-1 łyżka sosu sojowego (najlepiej gęstego)
-150g kiełków fasoli mung
Przygotowanie :
1) Wieprzowinę (lekko zmrożona kroi się najlepiej) pokroić w cieniutkie plasterki, wymieszać z płatkami chilli, imbirem, cukrem, olejem, sosem rybnym i sojowym. Odstawić na pół godziny.
2) Kimczi (jeśli na prawdę zbyt ostre i słone delikatnie przepłukać) pociąć na kawałki na gryza.
3) Na niewielkiej ilości (1 łyżka) oleju sezamowego podsmażyć wieprzowinę, następnie dodać kimczi i cebulę pokrojoną w piórka. Kiedy będą już gorące, dodać kiełki, wymieszać i podgrzać jeszcze chwilę.
4) Podawać gorące. W teorii można z ryżem bo na patelni zostanie trochę smacznego płynu. Więc można nałożyć kupkę ryżu, polać sosem i położyć nań przygotowane danie. Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz